W
domu bylam o 17 bo jeszcze poszlam z
Lucy na lody . Wchodze do domu a
tam taki suf ze gorszy chyba od jakies meliny . Puszki po piwie porozwalane wszedzie . Nawet na zyrandolu byly . Weszlam dalej a na kanapie lezal caly pijany az po glowe moj kochany braciszek Nick . Szybko spojrzalam na zegarek i byla juz 18.
- Kurde za 30 minut wraca ciocia z pracy wraca - powiedzialam sama do siebie . Udalam sie szybko do kuchni po jakies duze worki na smieci zeby ogarnac jakos ten syf . Sprzatalam i sprzatalam a konca nie bylo widac . Nagle Nick sie poruszyl . Spojrzalam na niego wrogim spojrzeniem a on juz wiedzial o co mi chodzi . Wstal na rowne nogi choc sie zakolysal i pomogl mi sprzatac . Nasza czynnosc trwala w milczeniu . Posprzatalismy i wyrzucilismy worki . Po doslownie sekundzie wrocila ciocia . Przywitalam sie z nia buziaczkiem w policzek . Dalam jej sprawoznanie z calego dnia oczywiscie pomijajac fakt o imprezie brata i innych nie waznych sprawach . Zjadlam odlozylam talerz do zlewu po czym udalam sie do swojego pokoju . Polozylam sie na wygodnym lozku i spojrzalam na telefon . Kurde 50 nieodebranych wiadomosci od nieznanego numeru . Matko na smierc zapomnialam ze Justin mial dzwonic . Nie moglam oddzwonic bo numer byl zastrzezony . Uslyszalam pukanie do drzwi i sie uchylily . A w drzwiach stanal..
--
Przepraszam za bledy ale na fonie pisze ;* Dziekuje za komentarze . To dla mnie bardzo wiele. ;*
Swietny jak zawsze jestem bardzo ciekawa kto to był mysle ze Justin ale moge sie mylic
OdpowiedzUsuńKochanie rozdział jest genialny. Kiedy bedzie następny. :*
OdpowiedzUsuńjak zawsze wspaniałe <3 czekam na next
OdpowiedzUsuń